Reaktywacja

Rozstaliśmy się, jednakże każdy z nas miał w jakiś sposób kontakt z muzyką. 

Ja sam wciąż żywo interesowałem się bluesem, jeździłem regularnie na Rawę Blues, gdzie miałem możność zobaczenia i wysłuchania całej plejady wspaniałych artystów zza granicy oraz obserwowania tego, co dzieje się na polskiej scenie. Pobrzękiwałem też coraz śmielej, aczkolwiek wyłącznie towarzysko, na gitarze akustycznej.  


Kilka wydarzeń spowodowało, że bardziej intensywnie myślałem o REAKTYWACJI.  

 

W marcu 1997 pojechałem z żoną i kilkoma znajomymi (w tej grupie był Jarek Sokół ) do Zabrza na koncert B.B. Kinga i jego zespołu: to było niesamowite! Zaś w październiku 1998, z kolejnej Rawy Blues wróciłem już do domu w poczuciu otrzymanej „misji od Boga” – przywrócenia do życia Krakowskiej Grupy Bluesowej. 

Przede wszystkim, u zaprzyjaźnionego lutnika z Będzina, Tadeusza Lemańskiego, nabyłem piękny lutniczy instrument typu Telecaster oraz niewielki wzmacniacz. Potem, wspólnie z Jarkiem Sokołem zaczęliśmy szukać kolegów ze starego składu. Nie było problemu z Artkiem Baziorem i Arturem Laszczką. Szukaliśmy nowego perkusisty, no i … basisty, ponieważ ja postanowiłem grać na gitarze w odrodzonej formacji. Jarek odszukał też Darka Wiśniewskiego, z którym kontakty urwały się po rozpadzie pierwszego składu.

Pierwsze spotkanie i próba zespołu odbyła się w DDK „Wola” jesienią 1998.      (fot. P. Małysiak)
 

 

Do zespołu dołączył mój wieloletni znajomy Robert Korzeniak , doświadczony basista („Dekiel”, „The Willows Revival Singers”). Natomiast za bębnami zasiadł Jurek Walasek, z którym do tej pory łączyły mnie wyłącznie stosunki służbowe. Na kilka pierwszych prób przyjechał też Jacek Łabuz.
Pierwsze próby…na dobrą sprawę musieliśmy się uczyć grania od nowa. Inne też były założenia: teraz miało to być wyłącznie hobbystyczne granie dla przyjemności, bez specjalnych „wielkich” planów.

 


22 maja 1999 zagraliśmy - na zaproszenie znajomych - pierwszy publiczny koncert w Krakowie, w plenerze podczas II Wielkiej Imprezy Integracyjnej. Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci, co ośmieliło nas i zmobilizowało do dalszych poczynań.

                            

 

         (fot. M Sułkowski)

 

 

 

 

Latem 1999 zaproponowałem Tomkowi Suchowiejko, który wtedy grał zawodowo w różnych formacjach, aby ponownie przyłączył  się do KGB. Tomek chętnie się zgodził…

 

Pierwsze koncerty klubowe zagraliśmy jesienią 1999 w klubach „Nocne niebo” na krakowskim Kazimierzu oraz „Blues Club Klinika 35” przy ulicy św. Tomasza. Sale pękały w szwach, zapełnione głównie licznymi zaciekawionymi przyjaciółmi i znajomymi, atmosfera bywała gorąca.

 

Pierwszą poważną próbą zmierzenia się z „obcą” publicznością był wyjazd KGB na festiwal bluesowy „Bluesonalia” w Koninie. Pojechaliśmy tam w listopadzie 1999. Z próby tej zespół wyszedł zwycięsko, zbierając bardzo pozytywne recenzje.  

 

Dzięki przyjacielowi – Janowi Budziaszkowi, perkusiście „Skaldów”, z którym graliśmy onegdaj razem z Tomkiem, a który przyjaznym okiem przyglądał się naszym poczynaniom, znaleźliśmy stałą przystań – miejsce prób w zacnym krakowskim Stowarzyszeniu „U Siemachy”.  

 

Lata 2000 – 2001 to czas wypełniony pracą nad repertuarem oraz coraz częstszymi koncertami w krakowskich klubach. KGB zaczęła również występować na większych imprezach plenerowych, takich jak współorganizowana przez „Siemachę” JULIADA na krakowskim Rynku, zjazdy motocyklowe w Myślenicach, czy też Święto Ulicy Gołębiej w Krakowie.  

 

Jesienią 2001 roku zakończył współpracę z zespołem Jarek Sokół , który w tym czasie został managerem zespołu „Bluesmobile” Tadeusza Pocieszyńskiego.  

 

Rok 2002 zaczął się dla nas dużym i emocjonującym przeżyciem: 21 stycznia 2002 weszliśmy do krakowskiego studia „Nieustraszeni Łowcy Dźwięków”, gdzie pod okiem Darka Greli, który nas nagrał i zmiksował, zrealizowaliśmy materiał do naszej debiutanckiej płyty „Czekam na okazję”. Praca nad albumem trwała 12 dni, łącznie 77 godzin. Ostatnia wizyta w studio miała miejsce 8 marca 2002.

 

14 marca 2002 zawiozłem gotowy materiał do Warszawy, gdzie Grzegorz Piwkowski dokonał ostatecznego szlifu, czyli masteringu.
(fot. M. Sułkowski)

 

Zdjęcia do książeczki załączonej do płyty wykonał na styczniowym koncercie Michał Sułkowski, zaś opracowaniem całej grafiki zajął się nasz pianista Artur Laszczka. 

 

Jednakże zanim zagraliśmy koncert promujący płytę, przyszło nam zmierzyć się z wielką bluesową sceną…       (fot. M. Sułkowski)

 

 
Mając w ręku naszą ciepłą jeszcze płytę płytę spotkałem się z redaktorem Andrzejem Matysikiem, współorganizującym IV Piknik Bluesowy. Rezultatem tego spotkania był nasz udział w tym wielkim święcie bluesa w Krakowie. 18 maja 2002 zagraliśmy na krakowskim Rynku w towarzystwie gwiazd polskiego bluesa oraz zagranicznych gości, jak Playing Family (Włochy) i - gwiazda z USA - Ronnie Baker Brooks.

Podczas  tego koncertu miała miejsce pierwsza publiczna sprzedaż naszej płyty.

Przygotowaniom do koncertu promującego płytę towarzyszyła intensywna kampania medialna. Dzięki kontaktom Tomka oraz Artka Baziora, w najważniejszych  krakowskich  dziennikach  ukazały się obszerne artykuły o Krakowskiej Grupie Bluesowej.

(fot. M. Sułkowski)
 
 
 
 
22 maja 2002 w Radiu Kraków udzieliliśmy półgodzinnego wywiadu na temat zespołu i naszego wydawnictwa. Byliśmy także obecni w studenckim radiu „RAK”. Utwory z płyty wielokrotnie gościły jeszcze na regionalnej antenie radiowej.  

 

Sam koncert promocyjny miał miejsce 23 maja 2002 w klubie „Extreme” na krakowskich Oleandrach (stamtąd ruszała I Brygada…).       (3 x fot. M. Sułkowski)

 


Oczywiście sala wypełniona była do ostatniego miejsca. Na koncercie ekipa krakowskiej TVP (reportaż z koncertu pojawił się tego samego dnia w wieczornej „Kronice Krakowskiej”). Wspominki, brawa, autografy – to był niezapomniany dla nas wieczór. Podczas tego koncertu zagrał z nami po raz pierwszy Jurek Kulawik , saksofonista tenorowy, który nie raz jeszcze wspomagał nasze występy. Tomek napisał fajne głosy i tak dorobiliśmy się sekcji dętej, w której później grał z nami także krakowski muzyk Bartek Bętkowski. 

Koncert podsumował redaktor Jerzy Armata na łamach „Gazety Wyborczej”.

 
Recenzja płyty autorstwa Marka Jakubowskiego ukazała się na łamach kwartalnika „ Twój Blues ”.

W maju 2002, zaraz po koncercie promocyjnym, zakończył współpracę z zespołem Artur Laszczka, zaś w lecie 2003 rozstaliśmy się z Darkiem Wiśniewskim, który założył inny zespół, by w nim realizować swoje pomysły. 

 

 

Kalendarz zespołu wypełnił się kolejnymi terminami koncertów klubowych. KGB grała także na festiwalu „4 PORY BLUESA” organizowanym przez krakowski klub „ Stare Konie ” (październik 2003, luty 2004 – reportaż w TVP3), na festiwalu bluesowym w Zamościu (grudzień 2004). Zespół gościł wielokrotnie w Bluesowym Klubie „TajMahal” w Łaziskach Górnych.  

 

W pierwszym półroczu 2005 współpracował z nami harmonijkarz Zbyszek Wyżga, wypełniający – w pewnym sensie – lukę brzmieniową powstałą wskutek zimowego zagranicznego wyjazdu Artka Baziora.  

 

W dniu 3 lipca 2005 – był to koncert plenerowy „Lato w kamieniołomie” w Zabierzowie – po raz ostatni zagrał z zespołem Robert Korzeniak , którego zastąpił basista Leszek Kowal (eks Monkey Business, Homo Twist). Leszek grał z nami 7 lat, brał udział w nagraniu naszej płyty "Pomyśl dobrze". W dniu 20 lipca 2012 roku zagraliśmy ostatni wspólny koncert w Jazz Club "Mile Stone" w Krakowie. Leszek wyemigrował z naszego kraju, na basie zastąpił go... Jan Małysiak, syna Pawła, pierwszego basisty KGB. W taki oto sposób domknęło się jedno z kół historii (bardziej: kółko historyjki), zaś zespół KGB stał się - w pewnym sensie - zespołem rodzinnym. Bluesa przekazuje się w genach...?

 

 

Cóż powiedzieć, generalnie mieliśmy w założeniach granie „hobbystyczne”, wszak – z wyjątkiem Tomka i Bartka – nie uprawiamy muzyki zawodowo, mamy swoje zajęcia. Wyszła z tego mała „instytucja”, kto wie dokąd zaprowadzą nas bluesowe ścieżki?  Możecie to śledzić na bieżąco w dziale Co nowego?.

 

Jedno jest pewne i to stanowi istotną wartość zespołu – jesteśmy paczką dobrych kumpli, bawimy się dobrze na naszych koncertach i czują to chyba nasi znajomi, którzy wciąż zaszczycają nas frekwencją – dla nich i dla Was gramy, no, trochę też dla siebie.

 

 

A gdzie i kiedy gramy?

To już w rozdziale Koncerty